Wiatry niespokojne czyli wypad w kieleckie ;)
Zaplanowany wypad przy okazji omawiania wypadu na Bałkany ;) Startujemy o 24 w sobotę. Powoli ruszamy przez Bukowską w stronę Skalbmierza. Jedzie się super, zero wiatru i pusto na ulicach dzięki czemu możemy jechać koło siebie większość nocy ;)
Nad ranem zjawiamy się w Skalbmierzu, gdzie Piotrek z Januszem flirtują w cukierni czego efektem są pączki na śniadanie. Szkoda tylko, że wczorajsze :P
Po śniadaniu zmieniamy kierunek na Pińczów. Słonko powoli przebija się przez chmury i zapowiada się dobry dzień... :P
W Pińczowie najpierw szukamy jakiegoś jedzenia na ciepło. Przy wyjeździe z miasta jest restauracja ale od 11 a jest 10. Jednak Piotrek poszedł i załatwił obiad ;)
Janusz na rynku w Pińczowie ;)
Po obiedzie nabieramy nowych sił. Jest około 140km i zapowiada się, że koło 14 zameldujemy się na Świętym Krzyżu.
Jednak po przejeździe przez Włochy wszystko się zmienia...;)
Zaczęło wiać tak mocno, że przez 2 godziny zrobiliśmy koło 20 km ;) Do tego przywiało ciemne chmury, które nie zapowiadały nic dobrego ;) Na rynku w Daleszycach posilamy się i postanawiamy atakować Święty Krzyż mimo fatalnej pogody.
Dalsza droga to walka z wiatrem w twarz i deszczem. Momentami trzeba robić przerwy bo wiatr daje popalić ;)
Końcowy podjazd idzie w miarę sprawnie mimo pogody ;)
Na górze wpadam na minutę, cykam fotę i uciekam się schować od wiatru ;)
Zjazd niestety cały na hamulcach bo strasznie ślisko i zimno ;) a można by było pokusić się o jakiś rekordzik :P
Dalej już tylko cel dworzec PKP w Kielcach i chęć wysuszenia się i ogrzania. Na dworcu okazuje się, że pociąg dopiero przed 7 rano. Na szczęście są grzejniki i "wygodne" krzesełka :P
Nad ranem zjawiamy się w Skalbmierzu, gdzie Piotrek z Januszem flirtują w cukierni czego efektem są pączki na śniadanie. Szkoda tylko, że wczorajsze :P
Po śniadaniu zmieniamy kierunek na Pińczów. Słonko powoli przebija się przez chmury i zapowiada się dobry dzień... :P
W Pińczowie najpierw szukamy jakiegoś jedzenia na ciepło. Przy wyjeździe z miasta jest restauracja ale od 11 a jest 10. Jednak Piotrek poszedł i załatwił obiad ;)
Janusz na rynku w Pińczowie ;)
Po obiedzie nabieramy nowych sił. Jest około 140km i zapowiada się, że koło 14 zameldujemy się na Świętym Krzyżu.
Jednak po przejeździe przez Włochy wszystko się zmienia...;)
Zaczęło wiać tak mocno, że przez 2 godziny zrobiliśmy koło 20 km ;) Do tego przywiało ciemne chmury, które nie zapowiadały nic dobrego ;) Na rynku w Daleszycach posilamy się i postanawiamy atakować Święty Krzyż mimo fatalnej pogody.
Dalsza droga to walka z wiatrem w twarz i deszczem. Momentami trzeba robić przerwy bo wiatr daje popalić ;)
Końcowy podjazd idzie w miarę sprawnie mimo pogody ;)
Na górze wpadam na minutę, cykam fotę i uciekam się schować od wiatru ;)
Zjazd niestety cały na hamulcach bo strasznie ślisko i zimno ;) a można by było pokusić się o jakiś rekordzik :P
Dalej już tylko cel dworzec PKP w Kielcach i chęć wysuszenia się i ogrzania. Na dworcu okazuje się, że pociąg dopiero przed 7 rano. Na szczęście są grzejniki i "wygodne" krzesełka :P
- DST 253.00km
- Czas 13:45
- VAVG 18.40km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 1900m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
mówiłem Wam, że nie będziecie żałować i mną nie zginiecie :)
piofci - 19:52 środa, 23 kwietnia 2014 | linkuj
Pogada wam nie dopisała,bo przy wjeździe w Świętokrzyskie trzeba odmówić różaniec hehe,a wy bezbożniki i alkoholiki jesteście,ze mną pogoda by dopisała:))
funio - 06:36 środa, 23 kwietnia 2014 | linkuj
Krzesełek, nie zapomne do końca życia :) Dobrze, że nas Piofci zmotywowal , bo by byla siara :)))
Janusz507 - 18:09 wtorek, 22 kwietnia 2014 | linkuj
zimno mi jakoś, jak to czytam <brrr> szkoda, że taka aura nastała, ale jeszcze przyłożycie do pieca konkretnie w tym roku coś czuję :)
gustav - 18:08 wtorek, 22 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj