Szwajcaria 2013 - dzień 1
Battwill - Montfancon
Budzimy się po 9 gdyż spać udało się położyć dopiero koło 3 nad ranem. Przed 11 udaje się nam wyruszyć w trasę. Dzień okazuje się wielką niespodzianką pod względem ilości przewyższeń. Wiedzieliśmy, że to Jura, że na ponad 1000 metrów trzeba wyjechać ale ciągłe podjazdy po 7-9% były zaskoczeniem ;) Za to zjazdy były ciekawe ;) Z Battwill wyjechaliśmy szlakiem rowerowym, który pokazywał naprawdę piękne ujęcia Jury. Koło południa szukamy sklepu, jednak przekonujemy się, że są czynne od 8 - 11.30 lub właśnie mają sjestę ;) Udaje się dostać wodę od miłej Pani Chinki ;) Później przekraczamy pierwszy raz granicę z Francją i jedziemy na przemian po Francji i Szwajcarii. Następny ostry podjazd do Coi de la Croix (789m n.p.m) i super zjazd do pięknego miasteczka St-Ursane. Tam na moście pewien miejscowy odradza nam jazdę dalej szlakiem, i jedziemy drogą - choć nie wiem co gorsze bo podjazd był też niczego sobie ;) Z około 600 metrów wbijamy więc prawie na 1000 i jedziemy w stronę Montfancon. Jedzie się już przyjemnie bo zboczem góry ;) W Montfancon gdy zaczynamy już szukać noclegu (niestety tylko francuski i nawet nasze niemiecki rozmówki nie pomogły ;) ) zatrzymuje nas pewien mężczyzna - Henning. Henning mijał nas jak jechaliśmy, jeździ stopem, ma dość specyficzny długi zarost i hulajnogę ;) Pogawędka była bardzo miła, zaskoczył nas również słówkami w języku polskim ;) Próbował nawet nam załatwić nocleg ale się nie udało. Żegnamy się, wyjeżdżamy za miasteczko i za krzakami przy ulicy rozbijamy namiot ;) Nocleg na wysokości 966 m n.p.m
Jura
Między Francją a Szwajcarią na Jurze
St-Ursane
Rozmowa z Henningiem ;) by piofci
Nocleg
Budzimy się po 9 gdyż spać udało się położyć dopiero koło 3 nad ranem. Przed 11 udaje się nam wyruszyć w trasę. Dzień okazuje się wielką niespodzianką pod względem ilości przewyższeń. Wiedzieliśmy, że to Jura, że na ponad 1000 metrów trzeba wyjechać ale ciągłe podjazdy po 7-9% były zaskoczeniem ;) Za to zjazdy były ciekawe ;) Z Battwill wyjechaliśmy szlakiem rowerowym, który pokazywał naprawdę piękne ujęcia Jury. Koło południa szukamy sklepu, jednak przekonujemy się, że są czynne od 8 - 11.30 lub właśnie mają sjestę ;) Udaje się dostać wodę od miłej Pani Chinki ;) Później przekraczamy pierwszy raz granicę z Francją i jedziemy na przemian po Francji i Szwajcarii. Następny ostry podjazd do Coi de la Croix (789m n.p.m) i super zjazd do pięknego miasteczka St-Ursane. Tam na moście pewien miejscowy odradza nam jazdę dalej szlakiem, i jedziemy drogą - choć nie wiem co gorsze bo podjazd był też niczego sobie ;) Z około 600 metrów wbijamy więc prawie na 1000 i jedziemy w stronę Montfancon. Jedzie się już przyjemnie bo zboczem góry ;) W Montfancon gdy zaczynamy już szukać noclegu (niestety tylko francuski i nawet nasze niemiecki rozmówki nie pomogły ;) ) zatrzymuje nas pewien mężczyzna - Henning. Henning mijał nas jak jechaliśmy, jeździ stopem, ma dość specyficzny długi zarost i hulajnogę ;) Pogawędka była bardzo miła, zaskoczył nas również słówkami w języku polskim ;) Próbował nawet nam załatwić nocleg ale się nie udało. Żegnamy się, wyjeżdżamy za miasteczko i za krzakami przy ulicy rozbijamy namiot ;) Nocleg na wysokości 966 m n.p.m
Jura
Między Francją a Szwajcarią na Jurze
St-Ursane
Rozmowa z Henningiem ;) by piofci
Nocleg
- DST 90.00km
- Czas 06:09
- VAVG 14.63km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 1756m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj