Szwajcaria 2013 - dzień 2
Montfancon - Vallorbe
Wstajemy już o normalnej porze czyli o 7. Na 8 wracamy się do miasteczka w celu zakupów śniadaniowych. Tam jemy i ruszamy dalej w kierunku Le Chaux de Fondes - stolicy zegarków. Podjeżdżamy pod muzeum, ale ceny wykraczają poza nasz budżet :P zwiedzamy więc tylko park. Po małych zakupach w naszym ulubionym bo tanim sklepie Denner - standardowo lodzik, który stał się naszym rytuałem na gorące dni - co tam, że prawie za 10 złotych :P. Wyjeżdżając z miasta zaczynamy się wspinać. Pytamy w 1 domu o wodę. Państwo tłumaczą nam po francusku, że tu deszczówka i nie bardzo do picia..dlatego dostajemy 2 mineralne gazowane ;) Później jedziemy już dolinką przez ciekawe miasteczka. Na końcu doliny zaskakuje nas zjazd, w którym osiągam max wyprawy a Magda gubi buffa :P
Po drodze jadąc wzdłuż rzeczki szukamy miejsca na kąpieli. Udaje się po paru kilometrach. Woda w rzece jednak strasznie zimna, ale co zrobić, umyć się trzeba :P Po kąpieli jemy makaron i ciśniemy dalej ;) Gdy już myślimy, że Jura już za nami zaczynamy się ponownie wspinać ;) Próby załatwienia noclegu na gospodarza się nie udaje, jedziemy więc do Vallorbe. Tam jest kamping, ale decydujemy się jechać dalej. Nocleg na dziko ciężki do ogarnięcia, bo tylko droga i skały po bokach. Wracamy do miasteczka i szukamy dalej noclegu. Pytamy mechanika, ale mówi, że tylko pracuje, parę domów dalej jest imprezka. Podchmielony Pan do nas zapytuje, ale jako, że my only English to przyprowadza zonę w ciąży, która jest trzeźwa i mówi po angielsku. Mówi, że jest kemping (może dla nich to grosze :P) i, że na dziko nie można i wysokie mandaty są. Ale wskazuje również gdzie jest najbliższe przejście przez rzekę. Jedziemy tam, jedyne sensowne miejsce jest koło szlaku pieszego. Chwila niepewności, ale w końcu się rozbijamy.
Le Chaux de Fondes
Domek na Jurze
Krówka
Czas na kąpiel ;) by piofci
Nocleg koło szlaku pieszego w Vallorbe
Wstajemy już o normalnej porze czyli o 7. Na 8 wracamy się do miasteczka w celu zakupów śniadaniowych. Tam jemy i ruszamy dalej w kierunku Le Chaux de Fondes - stolicy zegarków. Podjeżdżamy pod muzeum, ale ceny wykraczają poza nasz budżet :P zwiedzamy więc tylko park. Po małych zakupach w naszym ulubionym bo tanim sklepie Denner - standardowo lodzik, który stał się naszym rytuałem na gorące dni - co tam, że prawie za 10 złotych :P. Wyjeżdżając z miasta zaczynamy się wspinać. Pytamy w 1 domu o wodę. Państwo tłumaczą nam po francusku, że tu deszczówka i nie bardzo do picia..dlatego dostajemy 2 mineralne gazowane ;) Później jedziemy już dolinką przez ciekawe miasteczka. Na końcu doliny zaskakuje nas zjazd, w którym osiągam max wyprawy a Magda gubi buffa :P
Po drodze jadąc wzdłuż rzeczki szukamy miejsca na kąpieli. Udaje się po paru kilometrach. Woda w rzece jednak strasznie zimna, ale co zrobić, umyć się trzeba :P Po kąpieli jemy makaron i ciśniemy dalej ;) Gdy już myślimy, że Jura już za nami zaczynamy się ponownie wspinać ;) Próby załatwienia noclegu na gospodarza się nie udaje, jedziemy więc do Vallorbe. Tam jest kamping, ale decydujemy się jechać dalej. Nocleg na dziko ciężki do ogarnięcia, bo tylko droga i skały po bokach. Wracamy do miasteczka i szukamy dalej noclegu. Pytamy mechanika, ale mówi, że tylko pracuje, parę domów dalej jest imprezka. Podchmielony Pan do nas zapytuje, ale jako, że my only English to przyprowadza zonę w ciąży, która jest trzeźwa i mówi po angielsku. Mówi, że jest kemping (może dla nich to grosze :P) i, że na dziko nie można i wysokie mandaty są. Ale wskazuje również gdzie jest najbliższe przejście przez rzekę. Jedziemy tam, jedyne sensowne miejsce jest koło szlaku pieszego. Chwila niepewności, ale w końcu się rozbijamy.
Le Chaux de Fondes
Domek na Jurze
Krówka
Czas na kąpiel ;) by piofci
Nocleg koło szlaku pieszego w Vallorbe
- DST 127.00km
- Czas 06:54
- VAVG 18.41km/h
- VMAX 73.00km/h
- Podjazdy 1332m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj