Szwajcaria 2013 - dzień 3
Vallorbe - Hermance
W nocy budzi mnie jakiś zwierz, coś po przygodzie z dzikami mam czujny sen :P Świece jednak czołówka na rowery i nic nie widzę, więc idę spać dalej. Po 5 jednak koniec spania. Spotykam też pierwszych spacerowiczów z psami, więc budzę ekipę, która kręci nosem ze za wcześnie :P Jakby na wakacjach byli :P Z samego rana dostajemy podjazd 6-7%. Ciężka sprawa na nierozgrzane mięśnie. Dojeżdżamy jednak w okolice Jura Park - tam Piotrek spotyka towarzystwo - kozy :P Bierzemy wodę i zjeżdżamy do jeziora, które w zimie zamarza. Konsumpcja loda i jedziemy wzdłuż jeziora. Przed nami przełęcz na 1449m n.p.m dlatego decydujemy się na jedzenie przed podjazdem ;) Chleb z dżemem dał radę, choć momentami wchodziła tylko jazda po całej szerokości jezdni ;) 12% to już moje przełożenia nie obsługują :P Na przełęczy wypijamy piwo i zaczynamy dłuuugi zjazd do Nyon. Tam upał niemiłosierny, miejscowość dalej gotujemy makaron i podczas obiadu dopada nas deszcz. Robimy więc przerwę na drzemkę ;) Później trochę przestaje, ale jednak w deszczu ruszamy do Genewy. Zwiedzanie w deszczu nie jest czymś przyjemnym, więc kilka fotek dużej sikawki i jedziemy dalej ;) Gdy wydaje się, że już po deszczu dopada nas następny front i moczy do suchej nitki. Na granicy z Francją znajdujemy kemping i postanawiamy zostać. Dostajemy od właściciela piwko chyba w nagrodę za tą pogodę :P Rozbijamy namiot i idziemy się wykąpać w jeziorze genewskim przy niewielkich już opadach deszczu ;)
Jezioro
Magda podjeżdża
Przełęcz ;)
Miejscowe bryki
Nyon i jezioro Genewskie
Siedziba UEFY w Nyonie
Sikawka w Genewie
Na kempingu - sprawdzanie terenu przed kąpielą ;)
W nocy budzi mnie jakiś zwierz, coś po przygodzie z dzikami mam czujny sen :P Świece jednak czołówka na rowery i nic nie widzę, więc idę spać dalej. Po 5 jednak koniec spania. Spotykam też pierwszych spacerowiczów z psami, więc budzę ekipę, która kręci nosem ze za wcześnie :P Jakby na wakacjach byli :P Z samego rana dostajemy podjazd 6-7%. Ciężka sprawa na nierozgrzane mięśnie. Dojeżdżamy jednak w okolice Jura Park - tam Piotrek spotyka towarzystwo - kozy :P Bierzemy wodę i zjeżdżamy do jeziora, które w zimie zamarza. Konsumpcja loda i jedziemy wzdłuż jeziora. Przed nami przełęcz na 1449m n.p.m dlatego decydujemy się na jedzenie przed podjazdem ;) Chleb z dżemem dał radę, choć momentami wchodziła tylko jazda po całej szerokości jezdni ;) 12% to już moje przełożenia nie obsługują :P Na przełęczy wypijamy piwo i zaczynamy dłuuugi zjazd do Nyon. Tam upał niemiłosierny, miejscowość dalej gotujemy makaron i podczas obiadu dopada nas deszcz. Robimy więc przerwę na drzemkę ;) Później trochę przestaje, ale jednak w deszczu ruszamy do Genewy. Zwiedzanie w deszczu nie jest czymś przyjemnym, więc kilka fotek dużej sikawki i jedziemy dalej ;) Gdy wydaje się, że już po deszczu dopada nas następny front i moczy do suchej nitki. Na granicy z Francją znajdujemy kemping i postanawiamy zostać. Dostajemy od właściciela piwko chyba w nagrodę za tą pogodę :P Rozbijamy namiot i idziemy się wykąpać w jeziorze genewskim przy niewielkich już opadach deszczu ;)
Jezioro
Magda podjeżdża
Przełęcz ;)
Miejscowe bryki
Nyon i jezioro Genewskie
Siedziba UEFY w Nyonie
Sikawka w Genewie
Na kempingu - sprawdzanie terenu przed kąpielą ;)
- DST 100.00km
- Czas 05:58
- VAVG 16.76km/h
- Podjazdy 964m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj