Szwajcaria 2013 - dzień 11
Weite - Friedrischafen
Dzień zaczynamy od przepysznego śniadania z gospodynią. Piter załapał się również na mielenie kawy, a później oznajmił, że on kawy to nie lubi :P No nic, było więcej dla nas :P Po śniadaniu dziękujemy za gościnę i ruszamy w stronę Lichtensteinu. Zwiedzamy Vaduz oraz stadion FC Vaduz. Następnie jedziemy w stronę granicy austriackiej, gdzie w St. Magdalen robimy zakupy-prezenty za ostatnie drobne franki ;) W Austrii jedziemy wzdłuż jeziora kierując się na Niemcy. Mały postój na makaron nad jeziorem Bodeńskim i kąpiel. Później znów scieżkami rowerowymi wzdłuż jeziora, aż w pewnym momencie wbijamy na drogę. Piter ciśnie mocno na Friedrischafen, a co chwilę zwalniają Niemcy i mówią, żeby jechać na drogę rowerową. Upierdliwi ;) Niestety nie mamy wyjścia gdyż 12km przed naszym celem, droga krajowa robi się jako dwupasmowa i bardzo ruchliwa. Zjeżdżamy więc na azymut w stronę jeziora. Tam odnajdujemy ścieżkę do naszej miejscowości i jedziemy już spokojnie uzupełniają wodę w wc :P Po dojeździe do Friedrischafen, udajemy się na kebaba - niebo w gębie po 10 dniach samego makaronu :P Potem kierunek dworzec kolejowy sprawdzić, czy możemy już jutro wyruszyć w drogę powrotną. Niestety, pociąg w pt do Gorlitz to około 300 franków na 3 osoby, gdzie w sobotę na bilecie Wochenende to 42 euro na 3 osoby ;) Zostaje decyzja czy robimy dzień przerwy czy podjeżdżamy gdzieś po drodze. Ale to rano bo czas znaleźć nocleg. Niestety o to nie łatwo bo same komercyjne miejscowości. Odbijamy w bok, i rozbijamy się 5 km za miastem w sadzie z jabłkami ;)
Mielimy ;) by mdudi
Krówka ala Lichtenstein ;)
Lichtenstein
Stadion FC Vaduz
Na żywo z Vaduz komentują mdudi i piofci :D
Most drewniany między Lichtensteinem i Szwajcarią
Piter w jeziorze Bodeńskim
Nocleg w sadzie za Friedrischafen
Dzień zaczynamy od przepysznego śniadania z gospodynią. Piter załapał się również na mielenie kawy, a później oznajmił, że on kawy to nie lubi :P No nic, było więcej dla nas :P Po śniadaniu dziękujemy za gościnę i ruszamy w stronę Lichtensteinu. Zwiedzamy Vaduz oraz stadion FC Vaduz. Następnie jedziemy w stronę granicy austriackiej, gdzie w St. Magdalen robimy zakupy-prezenty za ostatnie drobne franki ;) W Austrii jedziemy wzdłuż jeziora kierując się na Niemcy. Mały postój na makaron nad jeziorem Bodeńskim i kąpiel. Później znów scieżkami rowerowymi wzdłuż jeziora, aż w pewnym momencie wbijamy na drogę. Piter ciśnie mocno na Friedrischafen, a co chwilę zwalniają Niemcy i mówią, żeby jechać na drogę rowerową. Upierdliwi ;) Niestety nie mamy wyjścia gdyż 12km przed naszym celem, droga krajowa robi się jako dwupasmowa i bardzo ruchliwa. Zjeżdżamy więc na azymut w stronę jeziora. Tam odnajdujemy ścieżkę do naszej miejscowości i jedziemy już spokojnie uzupełniają wodę w wc :P Po dojeździe do Friedrischafen, udajemy się na kebaba - niebo w gębie po 10 dniach samego makaronu :P Potem kierunek dworzec kolejowy sprawdzić, czy możemy już jutro wyruszyć w drogę powrotną. Niestety, pociąg w pt do Gorlitz to około 300 franków na 3 osoby, gdzie w sobotę na bilecie Wochenende to 42 euro na 3 osoby ;) Zostaje decyzja czy robimy dzień przerwy czy podjeżdżamy gdzieś po drodze. Ale to rano bo czas znaleźć nocleg. Niestety o to nie łatwo bo same komercyjne miejscowości. Odbijamy w bok, i rozbijamy się 5 km za miastem w sadzie z jabłkami ;)
Mielimy ;) by mdudi
Krówka ala Lichtenstein ;)
Lichtenstein
Stadion FC Vaduz
Na żywo z Vaduz komentują mdudi i piofci :D
Most drewniany między Lichtensteinem i Szwajcarią
Piter w jeziorze Bodeńskim
Nocleg w sadzie za Friedrischafen
- DST 127.00km
- Czas 07:08
- VAVG 17.80km/h
- VMAX 45.00km/h
- Podjazdy 306m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj