Szwajcaria 2013 - dzień 12 i powrót
Friedrischafen - Gorlitz - Jaworzno
Rano wracamy do Friedrischafen podjąć decyzję co z dniem zapasu. Czekamy do 9 na infiormację, jednak tam brak map okolic, ale zostajemy przekierowani do księgarni. Tam jest mapka samochodowa za niecałe 10 euro. Tłumacząc Pani, że my rowerami, przekazuje nam, że musielibyśmy kupić mapę z drogami rowerowymi, znaczy 3 mapy ;) Dziękujemy pięknie ;) Dochodzimy do wniosku, że odpoczniemy dziś nad jeziorem Bodeńskim. Jedziemy więc w poszukiwaniu marketu na śniadanie ;) Młody Niemiec podporowadza nas pod Lidla gdzie robimy zakupy. Również przed Lidlem, zagaduje nas Polak mieszkający na miejscu. Informuje, nas również, że spokojne miejsce nad jeziorem jest koło pola kempingowego. Tam też się rozbijamy i leżymy cały dzień :P oj męczące to było, ale chociaż trochę snu wpadło ;) Dodatkowo kąpiel w jeziorze, ale było strasznie syfiaste, więc nie było radości w nim siedzieć ;) Był plan zostać tam na noc do 5 do pociągu, chyba, że nas przegonią. Przegoniły nas jednak komary, które jak zaczęły atakować to ciężko było się pakować :P Pojechaliśmy więc do parku, gdzie leciał jakiś film w plenerze po niemiecku ;) Trochę poleżeliśmy i koło 24 poszliśmy na peron kimać, bo poczekalnia była otwierana dopiero o 4.30 ;)
27.07 o 5.30 ruszamy w trasę przez Niemcy. Niestety klima w większości pociągów nie wyrabia i smażymy się jak sardynki w puszce ;) Dopiero w następnym pociągu konduktorka otwiera okna ;) Dojeżdżamy do Gorlitz kolo 22, spóźnieni gdyż w Dreźnie najpierw na peronie kazali wszystkim wyjść z pociągu i podstawili inny, a w połowie trasie ten inny się zepsuł i wsiedliśmy w jeszcze inny, który już nie był pośpieszny :P Po dojeździe jedziemy do Zgorzelca na dworzec. Tam Piotrek łapie polski internet i okazuje się, że jest pociąg o 5.55 ale nie wiadomo, czy rowery zabiorą bo na rozkładzie nie jest oznaczony przewóz rowerów. No nic trzeba zaryzykować ;) Wracamy do nocnego sklepu po jakąś kolację i śniadanie. Parę minut w Polsce a prawie zaczęli się bić koło sklepu ;) Nie ma jak w domu :P Wróciliśmy na dworzec i położyliśmy się spać na peronie ;)
28.07 wsiadamy w pociąg o 5.55 i problemu z rowerami nie ma. Ciekawe czemu wyszukiwarka połączeń ją pomija gdy się zaznaczy przewóz rowerów. Pociąg jedzie do Żar a my wysiadamy w Węglińcu na bezpośredni pociąg do Krakowa ;) Jedzie stary skład z miejscem na duży bagaż. Rozkładamy się z rowerami i śpimy do samego Wrocławia ;) Budzi nas maszynista, który się chce dostać do kabiny :P Potem już małe kimki ale jakoś nikt nie chce do nas dołączyć :P Przecież była kąpiel w jeziorze Bodeńskim 2 dni temu :P Dojeżdżamy po 12 do Jaworzna. Magdę jeszcze czeka przyjemny skwar przez 1,5h do Krakowa :P My z Piterem zaś w temp. 39 stopni wracamy przez kamieniołomy do domu ;)
Zachód nad jeziorem Bodeńskim
Powrót w pociągu do Krakowa
Rano wracamy do Friedrischafen podjąć decyzję co z dniem zapasu. Czekamy do 9 na infiormację, jednak tam brak map okolic, ale zostajemy przekierowani do księgarni. Tam jest mapka samochodowa za niecałe 10 euro. Tłumacząc Pani, że my rowerami, przekazuje nam, że musielibyśmy kupić mapę z drogami rowerowymi, znaczy 3 mapy ;) Dziękujemy pięknie ;) Dochodzimy do wniosku, że odpoczniemy dziś nad jeziorem Bodeńskim. Jedziemy więc w poszukiwaniu marketu na śniadanie ;) Młody Niemiec podporowadza nas pod Lidla gdzie robimy zakupy. Również przed Lidlem, zagaduje nas Polak mieszkający na miejscu. Informuje, nas również, że spokojne miejsce nad jeziorem jest koło pola kempingowego. Tam też się rozbijamy i leżymy cały dzień :P oj męczące to było, ale chociaż trochę snu wpadło ;) Dodatkowo kąpiel w jeziorze, ale było strasznie syfiaste, więc nie było radości w nim siedzieć ;) Był plan zostać tam na noc do 5 do pociągu, chyba, że nas przegonią. Przegoniły nas jednak komary, które jak zaczęły atakować to ciężko było się pakować :P Pojechaliśmy więc do parku, gdzie leciał jakiś film w plenerze po niemiecku ;) Trochę poleżeliśmy i koło 24 poszliśmy na peron kimać, bo poczekalnia była otwierana dopiero o 4.30 ;)
27.07 o 5.30 ruszamy w trasę przez Niemcy. Niestety klima w większości pociągów nie wyrabia i smażymy się jak sardynki w puszce ;) Dopiero w następnym pociągu konduktorka otwiera okna ;) Dojeżdżamy do Gorlitz kolo 22, spóźnieni gdyż w Dreźnie najpierw na peronie kazali wszystkim wyjść z pociągu i podstawili inny, a w połowie trasie ten inny się zepsuł i wsiedliśmy w jeszcze inny, który już nie był pośpieszny :P Po dojeździe jedziemy do Zgorzelca na dworzec. Tam Piotrek łapie polski internet i okazuje się, że jest pociąg o 5.55 ale nie wiadomo, czy rowery zabiorą bo na rozkładzie nie jest oznaczony przewóz rowerów. No nic trzeba zaryzykować ;) Wracamy do nocnego sklepu po jakąś kolację i śniadanie. Parę minut w Polsce a prawie zaczęli się bić koło sklepu ;) Nie ma jak w domu :P Wróciliśmy na dworzec i położyliśmy się spać na peronie ;)
28.07 wsiadamy w pociąg o 5.55 i problemu z rowerami nie ma. Ciekawe czemu wyszukiwarka połączeń ją pomija gdy się zaznaczy przewóz rowerów. Pociąg jedzie do Żar a my wysiadamy w Węglińcu na bezpośredni pociąg do Krakowa ;) Jedzie stary skład z miejscem na duży bagaż. Rozkładamy się z rowerami i śpimy do samego Wrocławia ;) Budzi nas maszynista, który się chce dostać do kabiny :P Potem już małe kimki ale jakoś nikt nie chce do nas dołączyć :P Przecież była kąpiel w jeziorze Bodeńskim 2 dni temu :P Dojeżdżamy po 12 do Jaworzna. Magdę jeszcze czeka przyjemny skwar przez 1,5h do Krakowa :P My z Piterem zaś w temp. 39 stopni wracamy przez kamieniołomy do domu ;)
Zachód nad jeziorem Bodeńskim
Powrót w pociągu do Krakowa
- DST 31.00km
- Czas 02:36
- VAVG 11.92km/h
- VMAX 39.00km/h
- Podjazdy 129m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
szacun za te długie opisy, mnie się kompletnie nie chciało:)
piofci - 09:44 niedziela, 11 sierpnia 2013 | linkuj
Poczytałem , pooglądałem , a teraz się wkurzam :) Super wyprawa !
Janusz507 - 13:03 piątek, 9 sierpnia 2013 | linkuj
Super wyprawa Panowie, fajna zdjęcia, nic ino pozazdrościć :)
Lama - 11:20 piątek, 9 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj