Wpisy archiwalne w kategorii
grupowo
Dystans całkowity: | 4295.00 km (w terenie 35.00 km; 0.81%) |
Czas w ruchu: | 227:34 |
Średnia prędkość: | 18.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 28155 m |
Liczba aktywności: | 36 |
Średnio na aktywność: | 119.31 km i 6h 19m |
Więcej statystyk |
Bałkany 2014 - dzień 13
Kameno (MNE) - Poprati (BiH)
Rano przekraczamy granicę z Bośnią i Hercegowiną. Powitanie na tablicy wskazuje jednak na Republike Serpską...no ok ;) Jemy w barze omlet na śniadanie wraz z małym chmielowym trunkiem ;) Ciekawostką jest, że gdy koszyujemy piwa, przyejżdzą dopiero kucharz z jajkami :D Ale omlet 1sza klasa! ;)
Bośnia okazuje się jedną wielką górą ;) Ciągle w górę i dół ;) Przed miejscowością Stolac spotykamy znaki z minami. Dowiadujemy się później od gospodarza, iż była tu linia frontu i tereny są ciągle zaminowane.
Po drodze spotkamy jeszcze babuszkę, która sprzedaje jakieś lekarstwa z rakiji i miodu ;) Opowiada nam, iż była w gazecie (nawet pokazuje) i że wysyła nawet do USA ;) My zakupem nie zainteresowani ale dostajemy po kielonie na drogę ;)
Ale co do noclegu to pytaliśmy tuż za Stolac w domu to odprawili nas z kwitkiem. Parę metrów dalej pytami gościa koło warsztatu samochodowego. Ten mówi, że musi zapytać szefa...i tak żona szefa się zgadza na nocleg koło domu ;) Zaostajemy zaproszeni na Rakiję z winogron- najlepsza! ;) Próbujemy też domowych wyrobów - szynki, słoniny, chleba, pomidorków...no żyć nie umierać ;) Towarzyszy nam cała rodzina, 3 synów i 2 córki ;) kupa śmiechu ;) Dostajemy od gospodarza butelkę rakiji na drogę, którą opróżniam z Januszem przed snem przez najbliższe dni :D Rano Pani gospodarz częstuje nas kawą i ruszamy na Sarajevo ;)
Bośnia i Hercegowina ? :)
Chłopcy po jednym ? :) na brzuszek i moc w nogach :D
Uwaga miny! Z dwójeczką należy się wstrzymać :P
Nasi gospodarze ;)
Rano przekraczamy granicę z Bośnią i Hercegowiną. Powitanie na tablicy wskazuje jednak na Republike Serpską...no ok ;) Jemy w barze omlet na śniadanie wraz z małym chmielowym trunkiem ;) Ciekawostką jest, że gdy koszyujemy piwa, przyejżdzą dopiero kucharz z jajkami :D Ale omlet 1sza klasa! ;)
Bośnia okazuje się jedną wielką górą ;) Ciągle w górę i dół ;) Przed miejscowością Stolac spotykamy znaki z minami. Dowiadujemy się później od gospodarza, iż była tu linia frontu i tereny są ciągle zaminowane.
Po drodze spotkamy jeszcze babuszkę, która sprzedaje jakieś lekarstwa z rakiji i miodu ;) Opowiada nam, iż była w gazecie (nawet pokazuje) i że wysyła nawet do USA ;) My zakupem nie zainteresowani ale dostajemy po kielonie na drogę ;)
Ale co do noclegu to pytaliśmy tuż za Stolac w domu to odprawili nas z kwitkiem. Parę metrów dalej pytami gościa koło warsztatu samochodowego. Ten mówi, że musi zapytać szefa...i tak żona szefa się zgadza na nocleg koło domu ;) Zaostajemy zaproszeni na Rakiję z winogron- najlepsza! ;) Próbujemy też domowych wyrobów - szynki, słoniny, chleba, pomidorków...no żyć nie umierać ;) Towarzyszy nam cała rodzina, 3 synów i 2 córki ;) kupa śmiechu ;) Dostajemy od gospodarza butelkę rakiji na drogę, którą opróżniam z Januszem przed snem przez najbliższe dni :D Rano Pani gospodarz częstuje nas kawą i ruszamy na Sarajevo ;)
Bośnia i Hercegowina ? :)
Chłopcy po jednym ? :) na brzuszek i moc w nogach :D
Uwaga miny! Z dwójeczką należy się wstrzymać :P
Nasi gospodarze ;)
- DST 120.00km
- Czas 06:45
- VAVG 17.78km/h
- VMAX 67.00km/h
- Podjazdy 1180m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 12
Bar (MNE) - Kameno (MNE)
Dzień zaczynamy w deszczu. Leje nam do samego Kotoru. W Kotorze się przejaśnia, w sumie i dobrze bo Piter łapię pierwszą kiszkę ;) Ciśniemy wokół Zatoki Kotorskiej w celu odbicia na Bośnię ;) W międzyczasie robimy przystanek na obiad na jeziorkiem. Przed Herceg Novi odbijamy na Bosnie. Na sam koniec dnia szykujemy sobie 8km podjazd z przewyższeniem od poziomu oceanu do około 700 m ;) Nocleg znajdujemy koło baru i boiska do piłki nożnej ;) Do dyspozycji mamy skórzane fotele, piwo z baru i dobry humor :D
Zatoka Kotorska
Święty Stefan w tle
Nocleg koło boiska do piłki nożnej
Dzień zaczynamy w deszczu. Leje nam do samego Kotoru. W Kotorze się przejaśnia, w sumie i dobrze bo Piter łapię pierwszą kiszkę ;) Ciśniemy wokół Zatoki Kotorskiej w celu odbicia na Bośnię ;) W międzyczasie robimy przystanek na obiad na jeziorkiem. Przed Herceg Novi odbijamy na Bosnie. Na sam koniec dnia szykujemy sobie 8km podjazd z przewyższeniem od poziomu oceanu do około 700 m ;) Nocleg znajdujemy koło baru i boiska do piłki nożnej ;) Do dyspozycji mamy skórzane fotele, piwo z baru i dobry humor :D
Zatoka Kotorska
Święty Stefan w tle
Nocleg koło boiska do piłki nożnej
- DST 104.00km
- Czas 06:27
- VAVG 16.12km/h
- VMAX 57.00km/h
- Podjazdy 1320m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 11
Videjne (MNE) - Bar (MNE)
Dziś cel Albania ;) Przebijamy się przez Podgoricę i jedziemy na dzikie tereny ;) Niestety tylko liźniemy Albanii, ale robi na nas super wrażenie. Klimat już bardziej wschodni, osiołki i mega ciepło ;) Objeżdżamy jezioro Skadarskie, pijąc piwko w Skadar (Skodra). Wracamy do Czarnogóry z nadzieją na pole kempingowe w miejscowości Bar. Po drodze spotykamy na stacji jeszcze dwóch sakwiarzy z Niemiec, którzy jadą z Chorwacji do Grecji. Obładowani masakrycznie, trochę się dziwią, że my mamy już 100 km a oni 30 ;) życzymy sobie szerokości i jedziemy dalej ;) Gorąc straszny, ratuje nas źródełko na wzgórzy, gdzie zagaduje do nas..Turek ;) Był na wymianie studenckiej w Polsce w Tarnowskich Górach ;) świat jest mały ;)
Po przybyciu do Baru, okazuje się, że nie ma żadnego pola kemingowego :/ Nasz plan zostawienia rowerów i uderzenia na plażę i gorące dziewczyny padł szybko :P Została nam kąpiel w Adratyku! ;) i szukanie noclegi. Nocleg tuż za Barem pełen przygód. Wbijamy na posesję jakiegoś dziadka, przyjmuje nas wraz z ...kochanką? :) Po rozłozęniu namiotów dowiadujemy się, że kradną prąd z latarni ;) Do tego kobita wydziera się na niego i jeszcze jakiś gościu dostarcza nowy rower ;) Normalnie dziupla ;) Zasypiamy czujni jak nigdy ;) Rano rowery jednak są, dostajemy też kawę na śniadanie i po ciasteczku :D
Albania! ;)
Cisza i spokój ;)
Zator ;)
Witamy Adriatyk :)
Dziś cel Albania ;) Przebijamy się przez Podgoricę i jedziemy na dzikie tereny ;) Niestety tylko liźniemy Albanii, ale robi na nas super wrażenie. Klimat już bardziej wschodni, osiołki i mega ciepło ;) Objeżdżamy jezioro Skadarskie, pijąc piwko w Skadar (Skodra). Wracamy do Czarnogóry z nadzieją na pole kempingowe w miejscowości Bar. Po drodze spotykamy na stacji jeszcze dwóch sakwiarzy z Niemiec, którzy jadą z Chorwacji do Grecji. Obładowani masakrycznie, trochę się dziwią, że my mamy już 100 km a oni 30 ;) życzymy sobie szerokości i jedziemy dalej ;) Gorąc straszny, ratuje nas źródełko na wzgórzy, gdzie zagaduje do nas..Turek ;) Był na wymianie studenckiej w Polsce w Tarnowskich Górach ;) świat jest mały ;)
Po przybyciu do Baru, okazuje się, że nie ma żadnego pola kemingowego :/ Nasz plan zostawienia rowerów i uderzenia na plażę i gorące dziewczyny padł szybko :P Została nam kąpiel w Adratyku! ;) i szukanie noclegi. Nocleg tuż za Barem pełen przygód. Wbijamy na posesję jakiegoś dziadka, przyjmuje nas wraz z ...kochanką? :) Po rozłozęniu namiotów dowiadujemy się, że kradną prąd z latarni ;) Do tego kobita wydziera się na niego i jeszcze jakiś gościu dostarcza nowy rower ;) Normalnie dziupla ;) Zasypiamy czujni jak nigdy ;) Rano rowery jednak są, dostajemy też kawę na śniadanie i po ciasteczku :D
Albania! ;)
Cisza i spokój ;)
Zator ;)
Witamy Adriatyk :)
- DST 138.00km
- Czas 07:34
- VAVG 18.24km/h
- VMAX 55.00km/h
- Podjazdy 650m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 10
Dobrakovo (MNE) - Videjne (MNE)
Od rana wspinamy się na przełęcz Crkvine. Podjazd spokojny ale ciągnie się nie miłosiernie. Zaskakuje nas za to zjazd, który ciśnie ostro w dół, przez wiele tuneli ;) Partnerzy odjeżdżają mi więc w samotności pokonuję trasę na hamulcu z obawą o ramę :P no ale do 60 km/h dawałem się rozbujać :D
Gdy doganiam partnerów, no zaczekali na mnie :P Janusz zatrzymuje się przy chłopokach z sianokosów ;) Ci biorą fury Janusz i Pitera i śmigają po polu ;) Chłopcy podziwiają nasze rumaki, parę zdań po polsko-czarnogorsku i jedziemy dalej w stronę Podgoricy ;) Przed zmrokem zatrzymuje się w restauracji na kolację - sklepów brak ;) Tam Piter zagaduje młodą dziewczynę o nocleg, przy okazji zdobywając dane imienne :D Dziewczyna pyta szefowej i bez problemu rozbijamy się za restauracją na trawce ;) Temat podchwycili chyba Czesi, którzy jedli obok bo też zaczęli się rozbijać z namiotami ;) Tylko, że oni autem podjechali :P
Na przełęczy ;)
Zjazd do Podgoricy
Spotkanie z rolnikami ;)
Od rana wspinamy się na przełęcz Crkvine. Podjazd spokojny ale ciągnie się nie miłosiernie. Zaskakuje nas za to zjazd, który ciśnie ostro w dół, przez wiele tuneli ;) Partnerzy odjeżdżają mi więc w samotności pokonuję trasę na hamulcu z obawą o ramę :P no ale do 60 km/h dawałem się rozbujać :D
Gdy doganiam partnerów, no zaczekali na mnie :P Janusz zatrzymuje się przy chłopokach z sianokosów ;) Ci biorą fury Janusz i Pitera i śmigają po polu ;) Chłopcy podziwiają nasze rumaki, parę zdań po polsko-czarnogorsku i jedziemy dalej w stronę Podgoricy ;) Przed zmrokem zatrzymuje się w restauracji na kolację - sklepów brak ;) Tam Piter zagaduje młodą dziewczynę o nocleg, przy okazji zdobywając dane imienne :D Dziewczyna pyta szefowej i bez problemu rozbijamy się za restauracją na trawce ;) Temat podchwycili chyba Czesi, którzy jedli obok bo też zaczęli się rozbijać z namiotami ;) Tylko, że oni autem podjechali :P
Na przełęczy ;)
Zjazd do Podgoricy
Spotkanie z rolnikami ;)
- DST 120.00km
- Czas 06:18
- VAVG 19.05km/h
- VMAX 58.00km/h
- Podjazdy 880m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 9
Sevojno (SRB) - Dobrakovo (MNE)
Dziś sprężamy łydy bo chcemy już wjechać do Czarnogóry ;) Warto zaznaczyć koło 20 km zjazd od miejscowości Cajetina ;) Oczywiście najpierw tzreba było pokręcić w górę ;) Poźniej kąpiel i gotowanie na rzeką Kokin Brod. Nawet do nas stzrelali...butelkami z mostu :P Na wieczór przekraczamy granicę z Czarnogórą. Celnik pyta czy mamy oświetlenie bo zmrok się zbliża a drogi podobno są złe ;) Za granicą jednak zatrzymujemy się przy restauracji by zapytać o nocleg i coś zjeść przy okazji ;) Pewien chłopak oferuje nam nocleg w pokoju za 20 euro za 3ech...jednak nie o to chodzi :P Właściciel restauracji jednak podbija i oferuje nam pole ze świeżo skoszoną trawą 100m wyżej ;) Za free ;) w ramach podziękowań jemy u niego kolację, pyszne kiełbaski domowe ;) Rano poprawiamy omletem i ciśniemy dalej ;)
Restauracja godna polecenia ;) miły gospodarz, który jak zjesz, to mini odkurzaczem przy Tobie zbiera wszystkie okruszki :D
Obiad nad rzeką ;) Janusz sprawdza makaron :D
Montenegro ! ;)
Nocleg na sianku ;)
Dziś sprężamy łydy bo chcemy już wjechać do Czarnogóry ;) Warto zaznaczyć koło 20 km zjazd od miejscowości Cajetina ;) Oczywiście najpierw tzreba było pokręcić w górę ;) Poźniej kąpiel i gotowanie na rzeką Kokin Brod. Nawet do nas stzrelali...butelkami z mostu :P Na wieczór przekraczamy granicę z Czarnogórą. Celnik pyta czy mamy oświetlenie bo zmrok się zbliża a drogi podobno są złe ;) Za granicą jednak zatrzymujemy się przy restauracji by zapytać o nocleg i coś zjeść przy okazji ;) Pewien chłopak oferuje nam nocleg w pokoju za 20 euro za 3ech...jednak nie o to chodzi :P Właściciel restauracji jednak podbija i oferuje nam pole ze świeżo skoszoną trawą 100m wyżej ;) Za free ;) w ramach podziękowań jemy u niego kolację, pyszne kiełbaski domowe ;) Rano poprawiamy omletem i ciśniemy dalej ;)
Restauracja godna polecenia ;) miły gospodarz, który jak zjesz, to mini odkurzaczem przy Tobie zbiera wszystkie okruszki :D
Obiad nad rzeką ;) Janusz sprawdza makaron :D
Montenegro ! ;)
Nocleg na sianku ;)
- DST 140.00km
- Czas 07:54
- VAVG 17.72km/h
- VMAX 62.00km/h
- Podjazdy 1600m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 8
Slavkovica (SRB) - Sevojno (SRB)
Dzień drugi niezłych podjazdów i zjazdów w sercu Serbii ;) Nocleg kończymy u gospodarza w Sevojno, który na początku jest zdziwiony jak pytamy go o nocleg, ale później się rozkręca i przynosi nam sery i rakiję na poczęstunek ;) Rano znowu kawka z gospodarzem i rakija na drogę ;)
Rozmowa na przywitanie u gospodarza ;)
Na drogę! ;)
Dzień drugi niezłych podjazdów i zjazdów w sercu Serbii ;) Nocleg kończymy u gospodarza w Sevojno, który na początku jest zdziwiony jak pytamy go o nocleg, ale później się rozkręca i przynosi nam sery i rakiję na poczęstunek ;) Rano znowu kawka z gospodarzem i rakija na drogę ;)
Rozmowa na przywitanie u gospodarza ;)
Na drogę! ;)
- DST 103.00km
- Czas 06:55
- VAVG 14.89km/h
- VMAX 65.00km/h
- Podjazdy 1860m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 7
Zeleznik (SRB) - Slavkovica (SRB)
Postanawiamy odbić na boczne drogi Serbii, gdyż do Belgradu jechaliśmy bardziej głównymi i mieliśmy dość TIRów ;) Coś za coś, pojawiły się niezłe górki, ale i klimat też inny ;) cisza, spokój i ludzie pozdrawiający co krok ;) Kończymy znowu nocleg na gospodarza, któy częstuje nas rakija ale z winogrona ;) Janusz daje mu do spróbowania rakiję od Vlado, którą dostaliśmy na drogę. Gospodarz się krzywi, gdyż trochę za mocna ;) Rano zostajemy zaproszeni na kawkę i w drogę ;)
Warto zjechać z głównych dróg ;)
fury też mają zajebiste ;)
Nocleg i poczęstunek w Slavkovicy
Postanawiamy odbić na boczne drogi Serbii, gdyż do Belgradu jechaliśmy bardziej głównymi i mieliśmy dość TIRów ;) Coś za coś, pojawiły się niezłe górki, ale i klimat też inny ;) cisza, spokój i ludzie pozdrawiający co krok ;) Kończymy znowu nocleg na gospodarza, któy częstuje nas rakija ale z winogrona ;) Janusz daje mu do spróbowania rakiję od Vlado, którą dostaliśmy na drogę. Gospodarz się krzywi, gdyż trochę za mocna ;) Rano zostajemy zaproszeni na kawkę i w drogę ;)
Warto zjechać z głównych dróg ;)
fury też mają zajebiste ;)
Nocleg i poczęstunek w Slavkovicy
- DST 105.00km
- Czas 06:55
- VAVG 15.18km/h
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 6
Petrovoradin (SRB) - Zeleznik (SRB)
Lekko skacowani żegnamy się z gospodarzem i ruszamy dalej koło 7 :) Cel - Belgrad. Droga prosta okazuje się dla mnie zbyt trudna :P Na ścieżke przed alejką dostaję zaćmienia i patrząc na mapę zahaczam widelcem o barierkę ;) Prędkość nie za duża, ale widelec trochę się wygiął, a huk było słychać podobno w Belgradzie :P Od tej pory po małych oględzinach tracę zbieżność i na wodzie zostawiam 2 ślady :P jedziemy jednak do Belgradu w poszukiwaniu widelca...okazuje się, że są ale nie stery na 1 cala :) Niby rower prosty jak drut a taki skomplikowany :P Jako, że to cro-mo nie zostało mi nic innego jak jechać dalej i modlić się, że się na zjeździe nie złamie ;) Na szczęście po paru dniach nie widać zmian, więc już o tym nie myślę i tak koło 2500 km zrobione :P
Warto dodać jeszcze oberwanie chmury przed Belgradem i ponad 2h postój. Nocleg znajdujemy za Belgradem koło domu wielorodzinnego w sadzie ;) Pan nas chciał wpuścić na posesję, ale żona czy inna kochanka się bała chyba :D
Jak Serbia to i Jeleń ;)
Belgrad jeszcze z workami przeciwpowodziowymi
Lekko skacowani żegnamy się z gospodarzem i ruszamy dalej koło 7 :) Cel - Belgrad. Droga prosta okazuje się dla mnie zbyt trudna :P Na ścieżke przed alejką dostaję zaćmienia i patrząc na mapę zahaczam widelcem o barierkę ;) Prędkość nie za duża, ale widelec trochę się wygiął, a huk było słychać podobno w Belgradzie :P Od tej pory po małych oględzinach tracę zbieżność i na wodzie zostawiam 2 ślady :P jedziemy jednak do Belgradu w poszukiwaniu widelca...okazuje się, że są ale nie stery na 1 cala :) Niby rower prosty jak drut a taki skomplikowany :P Jako, że to cro-mo nie zostało mi nic innego jak jechać dalej i modlić się, że się na zjeździe nie złamie ;) Na szczęście po paru dniach nie widać zmian, więc już o tym nie myślę i tak koło 2500 km zrobione :P
Warto dodać jeszcze oberwanie chmury przed Belgradem i ponad 2h postój. Nocleg znajdujemy za Belgradem koło domu wielorodzinnego w sadzie ;) Pan nas chciał wpuścić na posesję, ale żona czy inna kochanka się bała chyba :D
Jak Serbia to i Jeleń ;)
Belgrad jeszcze z workami przeciwpowodziowymi
- DST 93.00km
- Czas 05:30
- VAVG 16.91km/h
- VMAX 50.00km/h
- Podjazdy 390m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 5
Tompa (SRB) - Petrovoradin (SRB)
Pozostałości Węgier, czyli płaski etap ;) Płaskie etapy szły nam jak krew z nosa, zero zjazdów :P Odnotować warto Novy Sad, w którym przy obiedzie Piterowi chce jakiś Mudżyn wcisnąć okulary zagadując nawet po polsku :P Ale jego okulary przy naszych to mogły się schować :P Po wyjeździe z Novego Sadu nagle wyskakuje jakiś gośćna ulicę i krzyczy z nami...nie bardzo wiemy o co chodzi więc się zatrzymujemy dalej. Okazuje się, że krzyczy Rakija! Z piterem podjeżdamy z ciekawości, gościu chce się z nami napić, my jednak zagadujemy o nocleg ;) bez problemu zostajemy zaproszeni na noc ;) Janusz dojeżdza do nas trochę zdezorientowany, gdyż jest to jakiś warsztat i 4 chłopa już wstawionych :D Szybko jednak znajdujemy język w postaci Rakiji :D Na zagrychę dostajemy słoninę i cebulę :D
Zostajemy sami na noc, rozkładamy śpiwory w warsztacie wokół smaru ;) O 6 przyjeżdza Vlado - właściciel, wypija z nami 2 kielony Rakijji i ruszamy dalej :D
u Vlado ;)
pilnujemy dobytku :P Na stole słoninka i cebulka :P
Pozostałości Węgier, czyli płaski etap ;) Płaskie etapy szły nam jak krew z nosa, zero zjazdów :P Odnotować warto Novy Sad, w którym przy obiedzie Piterowi chce jakiś Mudżyn wcisnąć okulary zagadując nawet po polsku :P Ale jego okulary przy naszych to mogły się schować :P Po wyjeździe z Novego Sadu nagle wyskakuje jakiś gośćna ulicę i krzyczy z nami...nie bardzo wiemy o co chodzi więc się zatrzymujemy dalej. Okazuje się, że krzyczy Rakija! Z piterem podjeżdamy z ciekawości, gościu chce się z nami napić, my jednak zagadujemy o nocleg ;) bez problemu zostajemy zaproszeni na noc ;) Janusz dojeżdza do nas trochę zdezorientowany, gdyż jest to jakiś warsztat i 4 chłopa już wstawionych :D Szybko jednak znajdujemy język w postaci Rakiji :D Na zagrychę dostajemy słoninę i cebulę :D
Zostajemy sami na noc, rozkładamy śpiwory w warsztacie wokół smaru ;) O 6 przyjeżdza Vlado - właściciel, wypija z nami 2 kielony Rakijji i ruszamy dalej :D
u Vlado ;)
pilnujemy dobytku :P Na stole słoninka i cebulka :P
- DST 130.00km
- Czas 06:40
- VAVG 19.50km/h
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany 2014 - dzień 4
Ceglad (HUN) - Tompa (SRB)
Dzień pod znakiem jednej wielkiej prostej czyli znak 34 km prosto i same krzaki, słoneczniki i kukurydza ;) Na szczęście trafia się super obiad w zajeździe - typowe węgierskie danie dnia. Ostre, nie tylko przy jedzeniu ;) Spinamy poślady i wjeżdżamy wieczorem do Serbii. Szukanie noclegu łatwe nie jest gdyż pora już późna, a udaję sie zagadać do pewnej Pani, która rozmawia ze starszą babuszką. Młodsza Pani jest chyba córką, namawia babcie by nas przyjęła na podwórko a sama odjeżdża do domu ;) Babcia na początku strachliwa, ale później proponuje nawet nam koce do namiotu :D
Węgierskie Ostre Jadło ;)
Cel jest, teraz już tylko przygoda czeka :P
Nocleg u babuszki ;)
Dzień pod znakiem jednej wielkiej prostej czyli znak 34 km prosto i same krzaki, słoneczniki i kukurydza ;) Na szczęście trafia się super obiad w zajeździe - typowe węgierskie danie dnia. Ostre, nie tylko przy jedzeniu ;) Spinamy poślady i wjeżdżamy wieczorem do Serbii. Szukanie noclegu łatwe nie jest gdyż pora już późna, a udaję sie zagadać do pewnej Pani, która rozmawia ze starszą babuszką. Młodsza Pani jest chyba córką, namawia babcie by nas przyjęła na podwórko a sama odjeżdża do domu ;) Babcia na początku strachliwa, ale później proponuje nawet nam koce do namiotu :D
Węgierskie Ostre Jadło ;)
Cel jest, teraz już tylko przygoda czeka :P
Nocleg u babuszki ;)
- DST 140.00km
- Czas 07:10
- VAVG 19.53km/h
- VMAX 34.00km/h
- Podjazdy 47m
- Sprzęt Checker Pig
- Aktywność Jazda na rowerze